Hai.
A więc dzisiaj mija miesiąc odkąd go ostatni raz widziałam i oficjalnie zakończyliśmy naszą pokręconą znajomość, która funkcjonowała na zjebanych zasadach i nigdy nie miała prawa przerodzić się w coś prawdziwego.
To smutne. Ja jestem smutna. Nawet pogoda jest smutna.
Ciężko się żyje, kiedy się traci bratnią duszę. Dlatego tak trudno mi ruszyć do przodu. A jeśli już zrobię jeden krok, zaraz się cofam o dwa.
No dobra, teraz bilans:
Śniadanie: kasza jaglana z odrobiną mleka, małym jabłkiem, kakao i kostką czekolady mlecznej
II Śniadanie: bułka pełnoziarnista (pusta) i sok marchewkowy
Obiad: warzywa na patelnię z surówką z kiszonej kapusty i marchewki + jakieś 2-3 łyżki kaszy jaglanej
Deser: 6 herbatników
Kolacja: mała bułka pełnoziarnista z ogórkiem, pomidorem, papryką i kukurydzą, trochę surówki, banan
W sumie wydaje się więcej niż wczoraj, a kalorii jakoś mniej. Ale chyba nie nadaję się do HSGD, nawet trochę zwiększonej. Po prostu będę się trzymać przedziału 1000-1300. I tak czuję się jakaś lżejsza i mam płaski brzuch. Wiem, że to na razie tylko schodzi ze mnie woda, ale zawsze przyjemniej zrzucić cokolwiek.
Trzymajcie się xoxo
Ale smutny dzisiejszy wpis. Głowa do góry, kiedyś musisz ruszyć na przód!
OdpowiedzUsuńTrzymanie się 1000-1300 kcal wcale nie jest złym pomysłem :)Nie warto brnąć w coś co nam nie wychodzi albo w czym się dobrze nie czujemy, bo tylko wpędzamy się w większego doła :)
Ważne, że widzisz i czujesz różnicę. Jeśli tyle kcal jest dla ciebie odpowiednie, to dobrze się tego trzymać. Powodzenia! (^•^)
OdpowiedzUsuńzagubionymotylek2018.blogspot.com
Nie przejmuj się. Czas naprawdę leczy rany. Ja po toksycznej znajomości z chłopakiem leczyłam się kilka miesięcy ale teraz czuję się wolna od niego i jestem szczęśliwa, u Ciebie też tak będzie :* A bilans ładny :*
OdpowiedzUsuńBądź cierpliwa Perełko, z czasem zauważysz że była to właściwa decyzja.
OdpowiedzUsuń